Uff ... w końcu chwila aby odetchnąć. Aktywnie spędzona sobota.
Nie ma co ukrywać, dziś trochę zaspałam. No nic, zdarza się.
Najpierw generalne sprzątanie, pranie, czyszczenie ... potem obiad - dziś filety z serkiem żóltym i szynką, do tego ziemniaczki i ćwikła robiona własnoręcznie (za którą przepadam!)
Na szybko wyszkoczyłam na targ, kupić wrzos. Wróciłam z 6 sztukami.
Posadziłam. Wyglądają ślicznie. Ogród przybrał już zdecydowanie jesienne kolory.
Piekłam też szarlotkę. Później wspólna kawa w altance z Mamą i Babcią - pomimo wiatru i zimnego powietrza.
Teraz chwila dla mnie. Gorąca, długa kąpiel. Pełen relaks.
Ulubiona pielęgnacja ciała i malowanie paznokci - dziś turkusowe.
A później wieczór z Moim Mężczyzną ;-)
sobota, 10 września 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wrzos, uwielbiam. Szarlotkę zresztą też. I takie fajne plany masz na wieczór. Ja z moim mężnym dopiero po 23 się zobaczymy jak wrócę z pracy :( A pracuję w sklepie, baaaardzo blisko domu :-) w sumie "prawie" widzę sklep :D
OdpowiedzUsuńKalina : A kolory tego wrzosu przepiękne ;-)
OdpowiedzUsuńKochana plus pracy, ze jest blisko !
Wrzosy są piękne! Uwielbiam ich kolor:)
OdpowiedzUsuńA u nas jutro filecik będzie, tyle, że zapieczony z pieczarkami, w śmietanie:)
Kocia dama : ja również, dlatego ogórd lśni w jesiennych wrzosowych barwach ;-)
OdpowiedzUsuń