[51]. Rowery

Poniedziałkowy wieczór spędziłam z Mamą na rowerach.
Miała być tylko krótka przejażdżka po Naszej miejscowości ze względu na pogodę ale zaryzykowałyśmy i postanowiłyśmy się wybrać w dłuższą trasę.
I wcale nie żałuje ;-)
Ubrałyśmy dresy, bluzy, adidasy i w drogę.
Trasa rewelacyjna - kilka kilometrów przez las. Świeże powietrze.
Przejechałyśmy 8 km. I zrobiłyśmy sobie postój u kuzynki mojej Mamy.
Spędziłyśmy czas na miłych pogaduchach z nią, jej mężem i synkami ;-)
Chłopcy cudowni. W szczególności 4letni Piotruś, który ciągle mówi - głównie o dinozaurach.

Jest to typowa rodzina ze wsi, która ma gospodarstwo. Krowę, kury i kilka hektarów pola do uprawy. A mimo to nie narzekają na brak czasu czy na zmęczenie chociaż całe dnie spędzają w polu albo na łąkach. Ich język jest typowo "swojski", niektóre słowa wypowiadane przez Wiolę (imię kuzynki) brzmią naprawdę śmiesznie ;-)
Jej mąż to z kolei typowy chłop ze wsi - flanelowa koszula, gumiace.
To właśnie między innymi z tą rodziną będziemy się bawić na weselu w przyszłym tygodniu.
I całe szczęście bo Wiola jak troszkę popije dopiero się rozkręca, a razem z nią jej mąż.
To co oni wyprawiają na parkiecie przechodzi ludzkie pojęcie.
Ale właśnie takich ludzi cenię, którzy bawią się jak najlepiej potrafią pomimo tego, że nie mają ani poczucia rytmu ani tańczyć najlepiej nie potrafią.
Bo uwierzcie mi, że mam w rodzinie osoby, które siedzą na weselach cały czas za stołem i ani myślą wyjść na parkiet. Głównie dlatego, że uważają muzykę za obciachową.
To po co przychodzą na taką imprezę ?
Dla mnie jest głupotą przyjść na wesele i w ogóle się nie bawić na parkiecie.

Droga powrotna to kolejne 8 km na rowerach.
Po drodze szczere rozmowy z Mamą. Lubię takie dni.

W najbliższym czasie planujemy powtórkę ;-)