Uff ... ciężki i męczący weekend za Nami. Ale po kolei.
Sobota :
Ten dzień zaczął się dla mnie kilka minut po godzinie 6. Wstałam z wielkim trudem ...
Wymyłam tylko twarz, ubrałam się i poszłam do fryzjerki, która na szczęście mieszka kilka domów dalej. Z racji tego, że włosy mam coraz dłuższe mogła trochę pokombinować na mojej głowie - tym razem były to loki ;-) Z boku miałam wpiętą różową różyczkę.
Ogólnie byłam zadowolona z efektu końcowego.
W domu kawa, malowanie paznokci, kąpanie ... i tak zleciało do 12.
Ślub był o 13. Msza naprawdę piękna, wzruszająca.
Potem długa droga do restauracji. Mało miejsca do zaparkowania, a to ja byłam kierowcą. Odenerwowałam się jak cholera. Pan Młody jakiś dziwny ... nie przeniósł Panny Młodej przez próg - w moim rejonie to norma, nie wiem jak u Was.
Jak zobaczyłam sale w której miało odbyć się wesele to zaniemówiłam. Sala do tańczenia tak mała, że ciężko było się ruszyć. Obok porozstawianie stoły.
Wcześniej nie wyobrażałam sobie wesela w sali bez klimatyzacjii. Zmieniłam zdanie. Siedzieliśmy w klimatyzowanej sali i było tak zimno, że miałam ciarki na ciele. Na zewnątrz znowu parno, gorąco ... i mam - dziś gardło boli, pojawiła się chrypka. Eh.
Jedzenie było naprawdę smaczne i w ogromnych ilościach, ale ile można jeść ? Oczy oczywiście miały ochotę ale żołądek nie mógł już nic pomieścić ;-)
Orkiestra OKROPNA ! Pięciu starych dziadków + starsza pani. Grali same polki, oberki ... mnóstwo piosenek bez słów. Robili przerwy co chwilę.
Para Młoda po obiedzie zamiast rozpocząć zabawę pierwszym tańcem pojechała na zdjęcia. Nie było ich kilka godzin gdy wrócili goście już dawno się bawili na parkiecie.
Jakby tego było mało mi zaraz na początku urwała się szelka od sukienki, a T. za mocno pociągnął rozporek w spodniach i go urwał. Ja szelkę przyszyłam ... a T. paradował najpierw z szpilkami a później z agrafką przypiętą do spodni ;-)
A co ja się namęczyłam żeby Mu jako tako to naprawić.
Ogólnie mi się nie podobało. Nie mogłam się doczekać powrotu do domu. Jednak miałam kilka osób do odtransportowania więc musiałam siedzieć. Oczepiny jedna wielka klapa - żadnych zabaw, podziękowań dla rodziców, jedynie było tylko rzucanie welonem i krawatem. I na tym oczepiny się zakończyły.
W domu byłam przed 4. Wykończona.
Nie miałam siły na nic. Wzięłam szybki prysznic i padłam.
Niedziela :
Rozpoczęła się telefonem od T., który raczył mnie obudzić kilka minut po 10.
Później długa kąpiel i moczenie włosów ażeby pozbyć się ogromnych ilości lakieru ;-) Ulubiona kawa i dzwonek do drzwi. Otworzyła mama ... a tutaj goście, a konkretniej sąsiadka, która przyszła zaprosić na ślub. Zaproszenia bardzo ładne, skromne. I tak 17 września kolejny raz będziemy bawić się na weselu. Tym razem w Naszej miejscowości ... mam nadzieję, że będzie lepiej niż w tą sobotę.
Reszta dnia spędzona w towarzystwie T. Mieliśmy pojechać na urodziny siostrzenicy T. ale nie dotarliśmy. Kupiliśmy jedynie prezent.
Dziś robiłam (chyba) już ostatnie przetwory z ogórków - chrupiące ogóreczki w przyprawie do szaszłyków ;-) Palce lizać !
Wieczorem wybieramy się na wspomniane już urodziny.
Szykuje się kolejny dzień poza domem ... a tak bym chciała najnormalniej w świecie poleżeć z T. na łóżku i oglądnąć film. Na razie nierealne.
Dziś u mnie deszczowo i śpiąco. Nie mogę jakoś odespać tego wszystkiego.
Kochane udanego tygodnia ;*
PeeS : Kochane jednak zamykam bloga, tylko dla zaproszonych gości ;-)
Niektóre maile mam, jeśli ktoś ma ochotę jeszcze dołączyć do grona moich znajomych to proszę o pozostawienie maila i adresu bloga ;-)
poniedziałek, 8 sierpnia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ojj...to się działo tak w skrócie :). A co z Waszym ślubem? miała być notka! :P
OdpowiedzUsuńNo kochana to widzę że obie miałyśmy udany weekend nie wiem jak tobie ale mi pogoda się udała szkoda tylko że teraz pada deszcz eh ... Aha zaproszenie wysłałam ;)
OdpowiedzUsuńMychaM : będzie, będzie ... tylko zabrać się nie mogę za jej napisanie ;p
OdpowiedzUsuńCarrie : pogoda była ładna ;-) dziś niestety jesiennie ...
Gdyby nie fakt że ja byłam na weselu tydzień wcześniej to pomyślałabym że bawiłyśmy się na jednym:)
OdpowiedzUsuńCytrynowaona : dokładnie ;-)
OdpowiedzUsuńOj, to współczuję... :D
OdpowiedzUsuńJa idę w sobotę na wesele i mam zamiar się super bawić :D
Lila : ja oczywiście też miałam taki zamiar ale wyszło jak wyszło.
OdpowiedzUsuńTobie życzę udanej zabawy ;-) i lepszej orkiestry !
No to faktycznie nie za ciekawe wesele :] Pamiętam jak ja byłam na weselu będąc w ciąży (7mc) i żeby wstać od stołu to dwie osoby po bokach też musiały wstawać (nie tylko o mnie mowa) tak mała była sala i taki tłok przy stole, a tańce...masakra...
OdpowiedzUsuńKalina : żebym ja odeszła od stołu T. musiał wstać i krzesło odsunąć ... nie spodziewałam się, że takie będzie to wesele niefajne
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem weseliska, na które idę we wrześniu - mam zamiar dobrze się bawić, mam nadzieję że mi się to uda. Ale najpierw muszę kupić wygodne buty :P :P
OdpowiedzUsuńNa naszym weselu nie było klimy, tylko wentylatory i wiatrak. Owszem, nie zapytaliśmy, a wentylatory nie dały rady w ten dzień. Ale tydzień po właśnie byliśmy na weselu, jakie opisujesz, lodowato, bo klima na 16 stopni na stoły, jedzenia z kolei mało, obsługa fatalna (podawanie rosołu przez 3 gości jakoś nie w moim stylu). Para młoda uciekła na obiedzie i ich nie było z godzinę, nic nie grało, choć może i lepiej ;) (A Pan Młody był wyraźnie niezadowolony bo wydał fortunę, a nikt się nie bawił, jak u nas ;) ) Oby to wrześniowe Wam odbiło :)
OdpowiedzUsuńKręcona : kochana ja też taki zamiar miałam ale wyszło jak wyszło, niestety.
OdpowiedzUsuńA buty do podstawa dobrej zabawy ;-)
Angel : oby ;-)
bo to było naprawdę fatalne ;/
mezatka@onet.eu
OdpowiedzUsuńJa byłam na koniec maja na tak lipnym weselu ;-)) tomnat@vp.pl ;))
OdpowiedzUsuńklavell@op.pl
OdpowiedzUsuńTo nieźle się wybawiliście, ale to dobrze. Najważniejsze, że wesele udane :-)
OdpowiedzUsuńjeśli jest taka możliwość to i ja poproszę zaproszenie na bloga: e.lenka@wp.pl
Buziaki ;*
zawsze z chęcią cie czytałam bo piszesz naprawdę życiowego bloga, niestety nie komentowałam jeśli jednak dasz mi jeszcze szansę żebym mogłA zaglądać do ciebie bardzo bym się cieszyła.
OdpowiedzUsuńPozwolisz dodać się do znajomych?
misiaczek.kasiaczek@gmail.com
http://my-w-blasku-ksiezyca.blogspot.com/
No to wesele faktycznie klapa.my mieliśmy klime ale była tylko puszczana tam gdzie ludzie tańczyli i nie non stop.co do orkiestry i całego wesela to wybór młodych bo my np.rozmawiałyśmy z zespołem jaką muzykę chcemy, zabawy i ogólnie mówiliśmy o rodzinie by mogli wyczuć co będzie najlepsze.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o zdjęcia to jestem za tym by robić w inny dzień.my mieliśmy ślub w środę a zdjęcia w sobotę..kiecka była brudna po weselu ale od czego jest retusz:) mój mail bedkowska.m@gmail.com :)
U nas przenoszenie Panny Młodej przez próg to chyba tradycja, choć powiem Ci, ze mój Mąż był tak zestresowany, że ja musiałam Mu o tym przypomnieć :D:D
OdpowiedzUsuńCo do klimatyzaji - musieli ustawić za niską temperaturę...
Tylko jeden dzień wesele?
My mamy za tydzień i teraz sobie uzmysłowiłam, że ja nie zapisałam sie do fryzjera :/
oczywiście dopisuję się do osób, które prosza o zaproszenie :)
paulina_gagorowska@op.pl
biala_chmurka@interia.pl - www.biala-chmurka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńUłaaaa to faktycznie kiszka nie wesele. Ja jednak obstaję z moim Michałem przy skromnym obiedzie na 21 osób. Będą najbliżsi i nikt poważny nie powinien się obrazić, że nie będzie wielkiego weselicha ;) Trzymaj się cieplutko, miłego wieczorku :*
mojego mejla masz???:)
OdpowiedzUsuńIskierka : a adres bloga? prowadzisz go ?
OdpowiedzUsuńTynka : już wolę nie wypowiadać się o tym sobotnim weselu ;p
Tissana : tak, tylko jeden dzień. Poprawiny były ale w domu Pana Młodego ale to dla najbliższej rodziny.
A do fryzjera dzwoń, może jeszcze znajdzie czas żeby Cię uczesać ;-)
Chmurka : dziękuję, nawzajem ;-)
Cytrynowaona : mam ;-)
Limoncellaa@gmail.com
OdpowiedzUsuńMojego chyba też masz :)
OdpowiedzUsuńu mnie też przenoszenie przez próg panny młodej jest tradycją :) szkoda że wesele nie było takie fajne ale mam nadzieję że te wrześniowe będzie udane:) bez zerwanej szelki sukienki i zepsutego rozporka :P:P
OdpowiedzUsuńja również zostawiam adres
zosia173@interia.pl
Szczęśliwa Żona : też mam taką nadzieję ;-)
OdpowiedzUsuń