Obywatelski obowiązek spełniony. Po obiedzie razem z moim Mężczyzną wybrałam się na wybory. Choć nie ukrywam, że wcale nie miałam zamiaru na takowe iść.
Ostatecznie skreśliliśmy te same osoby. Czekamy na wyniki.
Niedziela spędzona razem. Cudowny czas, którego ostatnio jakoś mniej.
Bo praca T., bo moje studia, bo obowiązki, bo to, bo tamto ...
Czas ucieka Nam przez palce.
Pogoda się popsuła - deszcze, wiatry, a nawet przymrozki.
Tydzień zapowiada się pracowicie. Mnóstwo referatów do przygotowania.
Studenckie obowiązki niestety.
Pozdrawiam ciepło ;**
niedziela, 9 października 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ja też nie miałam ochoty iść na te wybory ale poszłam. ;* / spr. pocztę ;*
OdpowiedzUsuńA ja w tym roku nie byłam na wyborach:) Wiem, wiem, obywatelski obowiązek, ale jakoś ani czasu nie miałam za bardzo, ani ochoty specjalnej:) Już mi te wybory naprawdę dały w kość przez ostatnie dni: wszędzie plakaty, ulotki...
OdpowiedzUsuńMoze i wstyd sie przyznac...ale ja w ogole o wyborach nie wiedzialam :/
OdpowiedzUsuńa ja byłam w komisji wyborczej, do 2:00 rano kwitłam w jednej ze szkół ;P ale jutro wpadnie dietka i git :)
OdpowiedzUsuńAmbitna już od początku semestru:);) ale ja Ci tego zazdroszczę bo ja sama to o szkole myślę dwa dni przed zjazdem:) a co do wyborów to ja wyników nie skomentuje bo na polityce to nie znam sie wcale a i to temat rzeka:)
OdpowiedzUsuńTeż byłam i zagłosowałam. U Nas z kolei Misiek nie chciał pójść,ale jednak poszedł i spełnił obywatelski obowiązek.
OdpowiedzUsuńNiektórzy na uczelni potrafią zarzucić robotą już od początku, jakoś trzeba się z tym uporać ;)
OdpowiedzUsuńCiepły sweter, rękawiczki i herbata - najlepsze rozwiązanie na taką pogodę.
Też byliśmy na wyborach, żeby nam potem nikt nie wypominał, jak będziemy sobie chcieli na władze ponarzekać :)
OdpowiedzUsuń