Praktyka. Ankieta. Program. Prowadzenie zajęć. Struktura pracy licencjakiej. Mam mnóstwo do zrobienia na najbliższy zjazd na uczelni. A czas ucieka jak szalony. Niby siedzę w domu a tak naprawdę z niczym wyrobić się nie mogę. Nosz cholera!
Tyle tego, że głowa boli ... cały dzień z laptopem na kolanach już mi bokami wychodzi. Eh. A pracy jakby nie ubywało ;/
na poprawę humoru upiekłam dziś chleb!
Siemie lniane, słonecznik, otręby ... pycha ;)
wtorek, 17 stycznia 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie zazdroszczę, ja jeszcze łapię ostatnie chwile oddechu, bo w najbliższym czasie czeka mnie kilka zawalonych dni.
OdpowiedzUsuńMmmm, domowy chleb <3
Pochwal się przepisem na chleb :) zrób co masz zrobić bez marudzenia a później odetchniesz i to w dodatku zadowolona, że dałaś radę :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO, tak, taki chleb musiał być przepyszny! Ja odważyłam się jedynie na pieczenie bułek, chleba jeszcze nie popełniłam :)
OdpowiedzUsuńMiałam podobnie, ale powoli dochodzę do ładu z tym wszystkim;) Dasz radę;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia:)
Mmm, domowy chlebek, uwielbiam!:) Moja teściowa robi podobny, pychota!
OdpowiedzUsuńbardzo pozytywny blog dodaje do obs. i zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńDomowy chleb? Podeślij mi trochę ;)
OdpowiedzUsuńŻe Ty jeszcze masz chęć na wypieki po całym dniu nad książkami i laptopem:):)
OdpowiedzUsuń