sobota, 29 października 2011

90.

Wczoraj popłakałam sobie. I pomogło. Ulżyło. Jest o niebo lepiej.
Była też poważna rozmowa. Wyjaśniliśmy sobie kilka rzeczy. 
Powiedziałam o wszystkim co mnie drażni, denerwuje a w konsekwencji powoduje łzy.
I czuję się z tym dobrze. Wierzę, że w końcu nadejdą te lepsze dni. 

Dziś zajęcia na uczelni miałam mieć do 18.50 ale z racji przepięknej pogody najnormalniej w świecie skróciłam je sobie do godziny 11. Wypiłam kawkę z koleżanką, pogadałyśmy sobie. Potem chwilę pospacerowałyśmy ...

Dziś miał być romantyczny wieczór spędzony tylko we dwoje, a zapowiada się on na maratonie po szpitalach. T. we wtorek uderzył się w pracy o jakąś balustradę w klatkę piersiową. Zsiniało dziś pod prawą piersią. Boli, ciężko Mu oddychać.

6 komentarzy:

  1. Kurczę, to do lekarza marsz! Takie uderzenie to poważna sprawa, nie czekajcie!
    Na pewno wszystko będzie dobrze:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocia_dama: Kochana On myślał, że Mu przejdzie ;/ o niczym nie chciał mi powiedzieć, żeby nie martwić ... tacy są mężczyźni

    OdpowiedzUsuń
  3. O jej po uderzeniu takim to juz dawno powinien być u lekarza.

    OdpowiedzUsuń
  4. u facetów to normalne, boją się lekarzy jak dzieci...;/ mam nadzieje że to nic groźnego!
    no i ciesze sie, że sobie pogadaliście i wyjaśniliście to i owo , oby było tylko lepiej między Wami :)

    OdpowiedzUsuń
  5. oj tak, szczera rozmowa to podstawa, ja też dziś taką miałam z P. ;]
    a T. do lekarza i to nie ma na co czekać..:/ oby wszystko było dobrze ;*
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. I jak ? Byliście u lekarza ? Mój jutro jedzie do ortopedy :/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję i zapraszam ponownie ;**