Widzę, że T. chodzi obolały, nie może wykonywać prostych ruchów, a nawet swobodnie oddychać. Dlatego od wczoraj "ględziłam" ile tylko mogła i dla mojego świętego spokoju byliśmy dzisiaj u chirurga w sprawie tego stłuczenia żeber.
Dostał mocniejsze leki przeciwbólowe i maści. Dodatkowo dwa tygodnie L4.
Co mnie cieszy najbardziej. Bo mój chłop uparty jak osioł ... udaje, że wszystko w porządku, robi dobrą minę do złej gry. Chociaż troszkę odpocznie.
A o 21 byliśmy na prywatnej wizycie u pulmonologa.
Bo ja bym chyba umarła do 17 listopada z myślą, że coś może się dziać niedobrego.
Pan doktor stwierdził po badaniu i obejrzeniu zdjęcia rtg, że T. ma jakieś problemy z węzłami chłonnymi w płucach. Eh. Powiedział, że istnieje możliwość, że te zmiany w płucach zniknął same. Jeśli nie to podany zostanie antybiotyk albo zastosowany inny sposób leczenia. Mamy spokojnie czekać do 17 listopada.
Trochę się uspokoiłam. Chociaż żołądek boli niesamowicie z tych nerwów :(
środa, 2 listopada 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
na pewno wszystko będzie dobrze.... !
OdpowiedzUsuńZaszybkiświat : mam nadzieję ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że poszliście prywatnie. Miejmy nadzieję, że te zmiany rozgonicie antybiotykiem. Będzie ok !
OdpowiedzUsuńGłowa do góry, będzie dobrze!
OdpowiedzUsuńDobrze, że udało Ci się go zagonić do lekarzy, o zdrowie trzeba dbać, a mało który facet sam od siebie o to zadba.
OdpowiedzUsuńWszystko będzie dobrze może te węzły to od tego stłuczenia??? nie martw się na zapas,,,
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że antybiotyki zadziałają i będzie wszystko ok.Mój dziś się nie dostał do neurochirurga, idzie jutro
OdpowiedzUsuńPo stłuczeniu wszystkojest możliwe, ale moze zniknie samo
OdpowiedzUsuń